Bo jesteś...
Istniejesz.
Jesteś żywa. Każdego dnia od kiedy Cię znam szczypię się w ramię i upewniam się, że to nie sen. Upewniam się, że jest to możliwe i nie śni mi się to. Ale Ty faktycznie jesteś tutaj...
Nigdy nie wierzyłem w przeznaczenie. Nadal do końca nie wierzę. Ale rewiduję ostatnio wszystkie swoje poglądy. Składam je na ołtarzu Bogów, w których też nie wierzę i w to co mnie spotkało. Ale to się dzieje...
Może sam nim jestem? A może jestem nim z Tobą? Albo razem jesteśmy?
Czy ktoś z Was przeżył kiedyś miłość czystą? Nieskalaną? Może Wam nie było dane, a może nie czekaliście zbyt długo i nie wierzyliście w to, że jest to w ogóle możliwe?
Może nie zasłużyliście na to? A może po prostu mijaliście się zawsze? Ze sobą i z prawdą? Baliście się sobie to powiedzieć. Chłonęliście jakieś ochłapy szczęścia. Ochłapy, które wydawały Wam się spełnieniem marzeń?
Okruchy niby szczęścia, które tak na prawdę były kawałkami szkła z lustra Waszego życia, które rozbiliście wcześniej i nie byliście w stanie złożyć?
Możecie nadal tkwić w pułapce swoich marzeń. Możecie idealizować swoje związki i twierdzić, że tego właśnie chcieliście. Ale możecie również dać się pochłonąć chaosowi, stanąć na krawędzi horyzontu zdarzeń i stwierdzić potem, że jednak było warto. Tutaj nie liczy się przeszłość, teraźniejszość i przyszłość.
Nie wiecie tego. Ale może warto było zaryzykować?
Ale może też nastąpić taki dzień, w którym wąż z Raju pozwoli Wam przejrzeć na oczy. Wstrząśnie Wami. Otworzy Wam oczy. Uwierzycie, że to się dzieje.
Bo to się właśnie dzieje. Tu i teraz.
Kocham Cię Kasiu.
Zawsze i na zawsze... i nie ma takiej siły, która kiedykolwiek nas rozdzieli i Ty o tym dobrze wiesz...